
Psychikę zbrodniarza najlepiej obrazuje utwór Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara”. Powieść ta to literackie studium psychiki zbrodniarza, młodego człowieka, który nie zgadza się na normy i warunki ówczesnego życia. Autor wnikliwie analizuje postępowanie Rodiona Raskolnikowa, jego uczucia, poglądy, sposób rozumowania. Rodion Raskolnikow pochodzi z małego miasteczka i nie potrafi odnaleźć się w wielkim mieście, nie radzi sobie z życiem ubogiego studenta. Brak pieniędzy nie pozwala mu także pracować jako korepetytor, ponieważ nie stać go na schludne ubranie. Raskolnikow wpada na pomysł, który pomoże mu wyjść z nędzy, postanawia zabić lichwiarkę Alonę Iwanową i ukraść zastawione u niej kosztowności. Jednak chęć wzbogacenia się nie jest jedynym motywem zbrodni Rodiona.
Dużo ważniejszym powodem popełnienia zbrodni jest sprawdzenie swojej własnej teorii, teorii o ludziach zwykłych i niezwykłych. Ludzie zwykli są ograniczani przez pewne prawa, normy etyczne, zakazy i nakazy, natomiast ludzie „niezwykli” są wolni od wszelkich ograniczeń. Raskolnikow potwierdzenie swej teorii odnajduje w historii w postawie wybitnych dowódców „wszyscy prawodawcy i założyciele fundamentów ludzkości, poczynając od najstarożytniejszych, poprzez Likurgów, Solonów, Mahometów aż do Napoleonów i tak dalej, wszyscy co do jednego byli przestępcami” wszyscy oni łamali obowiązujące normy i zasady, wprowadzali „nowe słowo”, mimo to dokonali oni wielkich czynów i zapisali się na kartach historii. Według głównego bohatera ludzie ci mieli prawo a nawet obowiązek do popełnienia przestępstwa w imię wyższej idei: „Gdyby odkrycia Keplera i Newtona, wskutek jakichś okoliczności, żadną miarą nie mogły stać się wiadome ludziom inaczej niż przez ofiarę życia jednego człowieka, dziesięciu, stu i tak dalej ludzi, którzy by temu odkryciu przeszkadzali lub stawali mu w poprzek, wówczas Newton miałby prawo, owszem, byłby obowiązany<–2–>… usunąć tych dziesięciu czy stu ludzi, ażeby całą ludzkość zapoznać ze swymi odkryciami”. Rodia żyje w przekonaniu, że jest jednostką ponadprzeciętną, od małego był utwierdzany w tym przekonaniu przez matkę i siostrę, które wróżyły mu błyskotliwą karierę naukową. Jednak na przeszkodzie tej kariery stanął brak pieniędzy, więc Rodia doszedł do wniosku, że jako człowiek „niezwykły” ma prawo stosować się do powszechnego stwierdzenia „cel uświęca środki”, tym bardziej, że chodzi jedynie o „życie suchotniczego, głupiego i złego babsztyla”, za którego bogactwa można by „setki, może tysiące ludzkich istnień skierować na właściwą drogę”, „dziesiątki rodzin ocalić od nędzy, rozkładu, zguby, od rozpusty”. „Za jedno życie – tysiąc żywotów uratowanych od gnicia i rozkładu. Jedna śmierć w zamian za sto żywotów – przecież to prosty rachunek!”.
Zbieg okoliczności sprawia ze Raskolnikow zabija także siostrę starej lichwiarki, Lizawietę. W chwilę po popełnieniu zbrodni Rodia uświadamia sobie, że nie jest tak niezwykły jak mu się wydawało, jest przerażony, strach paraliżuje jego myśli. Jedynie przez przypadek udaje mu się uciec z miejsca zbrodni. Jest przerażony do tego stopnia, że po powrocie do domu pada nieprzytomny na łóżko. Skradzione pieniądze chowa w odludnym i niewidocznym miejscu, nie wykorzystuje ich do celów wcześniej zamierzonych. Jego przerażenie zamienia się w chorobę, chorobę duszy i ciała, chorobę psychiczną i fizyczną. Dręczą go majaki i gorączka. Zbrodnia na stałe wryła się w jego umysł, pozostawiła ślad niemożliwy do zatarcia – ślad na jego sumieniu. Rodion cierpi na manię prześladowczą, wydaje mu się, że każdy dookoła wie o zbrodni jaką popełnił, o jego winie, wydaje mu się, że policja już wie wszystko o nim. Jest rozbity wewnętrznie, popada w depresję. Pragnie odizolować się od innych ludzi, żyć w samotności, nie jest do końca pewien podejmowanych przez siebie decyzji. Zachowanie bohatera staje się coraz bardziej irracjonalne, odwiedza mieszkanie ofiary, rozmawiając z władzami i innymi ludźmi rzuca podejrzenia na swoja własną osobę. Ludzie podejrzewają go również o chorobę psychiczną.
Jednak narastająca potrzeba podzielenia się z kimś prawdą o zbrodni popycha Raskolnikowa do rozmowy z Sonią, młodą dziewczyną i do przyznania się jej do winy. Wkrótce dowiaduje się o tym również Dunia.. Sonia wraz z Dunią namawiają Rodiona do przyznania się do winy na komisariacie. Sonia mówi mu, że jedynie poprzez pokutę i cierpienie będzie mógł odkupić swoje winy. Rodia nie uważa iż postąpił źle, jednak udaje się na komisariat. O popełnionej przez siebie zbrodni mówi „Nie zabiłem człowieka, zabiłem zasadę”. Raskolnikow uważa się za człowieka przegranego, za człowieka który nie przeszedł egzaminu wybitności. Dopiero wieloletnie zesłanie na Syberię i starania Soni pozwalają Raskolnikowowi powrócić do chrześcijańskiej moralności i porzucić swą zgubną teorię podziału ludzi na klasy. W powieści karą za popełnione zbrodnie nie jest zesłanie na Syberię, lecz męki psychiczne przez które przechodzi bohater. To one sprawiają, że zbrodniarz czuje się przegranym, że sam dla siebie staje się katem i oprawcą.